18 LISTOPADA
NIEDZIELA, 33. Niedziela Zwykła EWANGELIA - Mk 13, 24-32 (Sąd ostateczny) Jezus powiedział do swoich uczniów: MEDYTACJA Jezus zapewnia nas, że będzie z nami aż do skończenia świata. Gdy słuchamy słów Jezusa, to na czym koncentrujemy swoją uwagę? Jezus pokazuje perspektywę naszego życia. Pragnienie nieśmiertelności ciała lub imienia przenikało ludzkie istnienie od zawsze. Czy słowa Jezusa z dzisiejszej Ewangelii odnoszą się tylko do tak zwanego "końca świata"? Nigdy nie wiemy, kiedy przyjdzie strapienie i będziemy się czuli, jakby świat walił nam się na głowę i kiedy mamy ochotę powiedzieć, że to "koniec świata". W swoim chrześcijańskim zmaganiu z grzechem, lękami, niewiarą we własne siły, odkrywamy Boga jako Miłość: troskliwą, czułą, przebaczającą, otwartą, motywującą. Boimy się, że jesteśmy bez szans, że zabraknie czasu i sił, że okoliczności ułożą się niekorzystnie, że w porę nie dostrzeżemy możliwości i przegapimy okazję... Boimy się, że zabraknie, a otrzymujemy nadmiar. Prośmy Jezusa, abyśmy potrafili żyć tak, jakby dzisiaj było ostatnim dniem naszego pobytu na ziemi i byśmy nie dali się zaskoczyć... Prośmy o głębokie pragnienie życia z Jezusem na wieczność... SUMMA SUMMARUM To ważne, abyśmy zawsze mieli wzrok skierowany na Jezusa. Wtedy trudne, dramatyczne wydarzenia, nie wpłyną na naszą wiarę i ufność. Jezus pokazuje perspektywę naszego życia, które zaczyna się na ziemi, ale tu się nie kończy. Ono będzie trwać wiecznie. Nie wiemy, kiedy będzie kres naszego pobytu na ziemi. Dlatego mamy być stale gotowi, aby ten dzień nas nie zaskoczył. Wszystko ma swój koniec. Pozostanie tylko Miłość - Boskie agape. Ona trwać będzie nawet wtedy, gdy "gwiazdy będą spadać z nieba". To jedno Słowo trwać będzie w wieczności. Czy słowa Jezusa z dzisiejszej Ewangelii odnoszą się tylko do tak zwanego "końca świata"? Może tak, ale może mówią jednocześnie o przeplataniu się Nie wiemy, kiedy przyjdzie strapienie i będziemy się czuli, jakby świat walił nam się na głowę i kiedy mamy ochotę powiedzieć, że to "koniec świata". Ale na pewno po takim czasie przyjdzie Pan "z wielką mocą i chwałą" i znów poczujemy się blisko Niego. Przeplatania się pocieszeń i strapień wymaga nasza droga do Nieba, która jest drogą do Wolności. W swoim chrześcijańskim zmaganiu z grzechem, lękami, niewiarą we własne siły, odkrywamy Boga jako Miłość i czekamy bardziej na spotkanie z Miłosierną Miłością niż z obrazem Boga, który czyha na nasze wpadki. W tym kontekście dzisiejsza Ewangelia budzi więcej nadziei niż strachu. Boimy się, że jesteśmy bez szans, że zabraknie czasu i sił, że okoliczności ułożą się niekorzystnie, że w porę nie dostrzeżemy możliwości i przegapimy okazję. Obraz końca świata ukazuje nam jednak nas samych nie jako nieudaczników, a zwycięzców. Jezus przyjdzie „z wielką mocą i chwałą” i zgromadzi nas, wybrańców. Jedną ofiarą nas udoskonalił na wieki, więc żadna okazja nam nie przepadnie, wykorzystane zostaną wszystkie szanse. Boimy się, że zabraknie, a otrzymujemy nadmiar. Bóg „nasz los zabezpiecza” - dzisiaj, jutro, zawsze. Prośmy Jezusa, abyśmy potrafili żyć tak, jakby dzisiaj było ostatnim dniem naszego pobytu na ziemi i byśmy nie dali się zaskoczyć...
|