2 WRZEŚNIA
SOBOTA, Dzień powszedni EWANGELIA - Mt 25, 14-30 (Przypowieść o talentach) Jezus opowiedział swoim uczniom następującą przypowieść: MEDYTACJA Każdy człowiek jest obdarowany. Otrzymaliśmy życie, ludzi, z którymi budujemy relacje, takie lub inne uzdolnienia, jakieś rzeczy materialne. Pomyślmy Dzisiejsza przypowieść jest nie tyle o samorozwoju czy przedsiębiorczości, co o królestwie niebieskim. Jezus przestrzega w niej, że największym błędem, jaki możemy zrobić, jest zachowanie dobra, którym zostaliśmy obdarowani, tylko dla siebie... Pomyślmy o osobach, które spotkamy w najbliższym czasie. Każda z nich otrzymała od Pana unikatowe dary i zdolności. Możemy poprosić Ducha Świętego, by pomagał nam je dostrzegać i doceniać... Przypowieść o talentach przypomina o obowiązku rozwijania w sobie otrzymanych od Boga darów i dzielenia się nimi. Przypomina również, aby rozwijać Talenty nie są konkretnymi darami materialnymi, ale ‘miłością Boga’, która w nas powinna się pomnożyć przez ‘miłość braci’. Jeśli mamy fałszywe wyobrażenie Pana, jako złego i wymagającego, to owocem będzie lękliwy i jałowy legalizm, a nie owocna miłość... Przypowieść dzieli się na trzy części: w przeszłości otrzymujemy dar, teraz powinniśmy go wykorzystać, w przyszłości zdamy sprawę z naszych czynów. Obawy, podsycane fałszywym obrazem Boga, zatrzymują nas w ciemnym, lękowym zaułku wnętrza. To nie tyle Bóg sprawuje przyszły sąd, ale my, tu Zło rodzi się z obawy, że Bóg nie jest dobry i miłosierny. Sługa jest opanowany przez strach. Pan jawi się jako nieprzyjaciel. Nie miłuje, a uciska człowieka, jest twardy i wymagający. Nasza ‘złość i gnuśność’ to przede wszystkim odrzucenie miłości Boga, Jego krzyża i traktowanie Go jak ciemiężyciela i oprawcę... Bóg daje nam nieskończenie więcej niż jesteśmy w stanie sobie wyobrazić. Nie mamy zakopywać swoich talentów. Nie mamy być smutnymi, zakompleksionymi katolikami. Mamy być tymi, którzy pomnażają swoje talenty, przełamują kompleksy, służą innym, wygrywają z grzechem, zmieniając świat na bardziej chrześcijański... Mieć talent, to być posłanym do służby, pomnażać otrzymane dobro, przydać się na coś... Miłość, którą się w życiu kierujemy, uwalnia od koncentracji na sobie, od presji wymuszania na innych uwagi, żądania przysług i przywilejów. Obdarowany prze Boga wie, że jest to życiodajna zasada, rozstrzygające prawo: kochać tak, jak jesteśmy kochani... Bóg dał nam różne dary i talenty. Nie wolno nam ich zmarnować, gdzieś ukryć i zakopać. Tymi darami musimy dzielić się z innymi każdego dnia. Dobro trzeba pomnażać... Strach przed ryzykiem, stratą, paraliżuje i nie pozwala ruszyć z miejsca. Wolimy zachować to, co jest, bo może i to niewiele, które mamy, jeszcze stracimy. Zdaje się, że można zdiagnozować taką postawę jako pokusę zachowania tego, co jest... Pokusa zachowania tego, co jest, jest kłamstwem, bo kiedy zostajemy w miejscu i pozwalamy, by rządził nami strach, również tracimy. W tym wypadku stratą jest okazja do rozwoju, do pójścia dalej i głębiej. Nie istnieje życie z Bogiem bez straty, ale jednocześnie ta Boża strata okazuje się najlepszą inwestycją... ...Jezu, proszę o głębokie poczucie własnej wartości i radość z otrzymanych talentów... Proszę o łaskę ‘zainwestowania’ siebie w miłość... Dziękuję za ‘talenty’, które mi dałeś do pomnożenia...
|