25 MARCA
PONIEDZIAŁEK, Wielki Poniedziałek EWANGELIA - J 12, 1-11 (Namaszczenie w Betanii) Na sześć dni przed Paschą Jezus przybył do Betanii, gdzie mieszkał Łazarz, którego Jezus wskrzesił z martwych. Urządzono tam dla Niego ucztę. Marta usługiwała, a Łazarz był jednym z zasiadających z Nim przy stole. Maria zaś wzięła funt szlachetnego, drogocennego olejku nardowego i namaściła Jezusowi stopy, a włosami swymi je otarła. A dom napełnił się wonią olejku. MEDYTACJA Każdy z przyjaciół Jezusa na swój własny sposób towarzyszy Zbawicielowi. Marta odnalazła pokój w służbie, która wcześniej rodziła w niej dużo gniewu. Łazarz słucha i jest obecny całym sobą. Maria przyjmuje własną postawę wrażliwości. Modli się i namaszcza Jezusa olejkiem. Odnaleźli to, kim chcą być i jak mogą okazywać miłość... Nadszedł czas wypełnienia się misji Jezusa. On wie o tym całym sobą i przygotowuje na to wydarzenie swoich przyjaciół. Rodzeństwo z Betanii wydaje się akceptować, że to może być ich ostatnie spotkanie z Jezusem. Maria jako pierwsza uznaje to, że Jezus musi odejść. Okazuje swoją czułość i akceptację, namaszczając Jezusa... Każdy z nas może towarzyszyć Jezusowi. Bóg chce nas takich, jakimi jesteśmy. Pragnie, byśmy byli jak najbliżej Niego... Gest Marii jest gestem miłości miłosiernej. To odruch serca ku Jezusowi... Wielu przybyło z ciekawości, inni z podziwu dla wskrzeszenia Łazarza. Rozprzestrzeniająca się woń drogocennego olejku nardowego jest obrazem wiary, miłości i służby, napełniającej wspólnotę Kościoła. Zgrzytem jest pozorna troska o ubogich, jaką prezentuje Judasz... Trudności z odpowiednim traktowaniem wszystkich są we wspólnocie od zawsze. Mamy też wydanie wyroku na Jezusa i Łazarza. Zło chce, i jest zdolne, zniszczyć najpiękniejsze i najświętsze rzeczy... Świętowanie życia we wszystkich jego przejawach dokonuje się przede wszystkim w domu. To on jest przesiąknięty zapachem Pana, którym jest służba Jezus przybył po raz ostatni do domu swoich przyjaciół – Marty, Marii i Łazarza. Jakby chciał przypomnieć, jak ważne są nasze ludzkie relacje. Widzimy powolne osuwanie się Judasza w grzech, od nieuczciwości finansowej, po zdradę Jezusa i samobójczą śmierć. Tak jakby Kościół chciał nas przestrzec, że piastowanie wysokich funkcji nie zabezpiecza nas przed upadkiem. Taką gwarancją jest bliska i prawdziwa, nieudawana, relacja z Jezusem... Patrzymy wszystkim ludziom prosto w oczy. Jesteśmy pewni swego, bo jesteśmy pewni Boga. Świat także na nas patrzy, widzi słabość i grzech, ale dostrzega działanie łaski, przebaczenie, miłość mocniejszą niż śmierć... Stajemy po stronie Jezusa, Tego, którego upadek zobaczą wszyscy, którego zawiedli wyznawcy, którego uznają za Przegranego. To nie będzie równa walka, zapewne nie będziemy błyszczeć, ale być z Nim, to przywilej... Być może nasza buntownicza natura maluje w wyobraźni jakiś romantyczny obraz szlachetnych straceńców, duchowej elity, poruszeń honoru i chwały. Ale tu jest, póki co, zgrzebny konkret: niezrozumienie współziomków, natrętna ludzka ciekawość i pogrzeb w tle. Jesteśmy gotowi. Jesteśmy tu. Niech się stanie... Każdy z nas ma wiele pomysłów na naprawienie świata. Znamy się lepiej od innych na wielu sprawach. Jesteśmy mistrzami w reformowaniu systemów, ale nie potrafimy zreformować własnego serca... Judasz i faryzeusze mieli swoje pomysły na lepszy świat. One ich zaślepiały. Realizowali je, eliminując wszystko i wszystkich, którzy im przeszkadzali... Jezus uczy innego patrzenia na świat i na człowieka: nie boi się nie złamać nadłamanej trzciny, uchronić ledwo tlącego się płomienia. Pozwala, aby rozrzutny gest miłości napełnił wonią cały dom. Pokazuje swoim życiem, iż miłość nie polega na równaniu świata walcem idei, ale na pielęgnowaniu każdego dobra... ...Jezu, proszę o łaskę współodczuwania z Tobą, przygotowującym się na mękę... Proszę o łaskę doceniania dobrych rzeczy, które dzieją się we wspólnocie Kościoła... Dziękuję za świętość, którą mogę 'poczuć' w Kościele...
|